Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Macierewicz nie przeżyje...

Utworzony przez zatroskany, 18 sierpnia 2012 r. o 20:02
Zamiast batoga mamy kredyt, zamiast czarnucha mamy kredytobiorcę, który na kredyt kupił mieszkanie, plazmę, samochód, lodówkę. Kiedyś pan feudalny lub kacyk zapewniał miejsce w czworakach, nie padało na głowę i nie było zimno. Ci co uciekli, przymierali głodem , byli łapani i wieszani. Teraz kredyt daje szansę na własne mieszkanie i na plazmę. Ci, którzy nie wezmą, nie mają gdzie mieszkać i za karę nie oglądają seriali. Ale efekt jest podobny, nieco wyższy standard życia pospólstwa w zamian za zniewolenie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Wierze w jednego tuska, ojca wszech-uwielbianego, stworzyciela autostrad i stadionów, wszystkich dotacji z unii widzialnych i niewidzialnych. I w jednego pana ministra Rostkowskiego, doradce tuska prawdomównego, który przez Putina jest stworzony przed wszystkimi dlugami. Tusk z tuska, europejskosc z europejskosci, fakty prawdziwe z TVN obiektywnego, przez lisa stworzone i mówione, wspólistotne tuskowi, a przez niego wszystko sie stalo. On to dla nas lemingów i naszego oglupienia, zstapil z Kremla i za sprawa Putina Wielkiego przyjal miliardy z Unii i stal sie komuchem. Pomógl Grecji równiez za nas i pod namowa Angeli zostal poklepany i pochwalony oraz ponownie wybrany dnia trzeciego jak oznajmia OBOP. I wstapil do rzadu, siedzi po prawicy Bronka i powtórnie przyjdzie w chwale, a qlupstwu jego nie bedzie konca. Wierze w pancerna brzoze, Zdradka jej ozywiciela, który od tuska i Rostowskiego pochodzi, który z tuskiem i Bronkiem wspólnie odbiera uwielbienie i chwale, który mówi przez olejnik i bzdurczoka. Wierze w jeden wielki, powszechny i europejski kryzys, wyznaje brak emerytury na odpuszczenie grzechów i oczekuje kromki chleba, szklanki wody oraz nowej edycji Tanca z gwiazdami w TVN. JESTEM PRZECIWNY PRZERABIANIU MODLITW ,ALE TA WYDAJE MI SIE W 99% PRAWDZIWA WIEC JA ZAMIESZCZAM ...CHYBA ZE ACTA ZADZIALA I JA WYKASUJE ...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Rano i wieczorem: Wierze w jednego tuska, ojca wszech-uwielbianego, stworzyciela autostrad i stadionów, wszystkich dotacji z unii widzialnych i niewidzialnych. I w jednego pana ministra Rostkowskiego, doradce tuska prawdomównego, który przez Putina jest stworzony przed wszystkimi dlugami. Tusk z tuska, europejskosc z europejskosci, fakty prawdziwe z TVN obiektywnego, przez lisa stworzone i mówione, wspólistotne tuskowi, a przez niego wszystko sie stalo. On to dla nas lemingów i naszego oglupienia, zstapil z Kremla i za sprawa Putina Wielkiego przyjal miliardy z Unii i stal sie komuchem. Pomógl Grecji równiez za nas i pod namowa Angeli zostal poklepany i pochwalony oraz ponownie wybrany dnia trzeciego jak oznajmia OBOP. I wstapil do rzadu, siedzi po prawicy Bronka i powtórnie przyjdzie w chwale, a qlupstwu jego nie bedzie konca. Wierze w pancerna brzoze, Zdradka jej ozywiciela, który od tuska i Rostowskiego pochodzi, który z tuskiem i Bronkiem wspólnie odbiera uwielbienie i chwale, który mówi przez olejnik i bzdurczoka. Wierze w jeden wielki, powszechny i europejski kryzys, wyznaje brak emerytury na odpuszczenie grzechów i oczekuje kromki chleba, szklanki wody oraz nowej edycji Tanca z gwiazdami w TVN. JESTEM PRZECIWNY PRZERABIANIU MODLITW ,ALE TA WYDAJE MI SIE W 99% PRAWDZIWA WIEC JA ZAMIESZCZAM ...CHYBA ZE ACTA ZADZIALA I JA WYKASUJE ...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Rano i wieczorem: Wierze w jednego tuska, ojca wszech-uwielbianego, stworzyciela autostrad i stadionów, wszystkich dotacji z unii widzialnych i niewidzialnych. I w jednego pana ministra Rostkowskiego, doradce tuska prawdomównego, który przez Putina jest stworzony przed wszystkimi dlugami. Tusk z tuska, europejskosc z europejskosci, fakty prawdziwe z TVN obiektywnego, przez lisa stworzone i mówione, wspólistotne tuskowi, a przez niego wszystko sie stalo. On to dla nas lemingów i naszego oglupienia, zstapil z Kremla i za sprawa Putina Wielkiego przyjal miliardy z Unii i stal sie komuchem. Pomógl Grecji równiez za nas i pod namowa Angeli zostal poklepany i pochwalony oraz ponownie wybrany dnia trzeciego jak oznajmia OBOP. I wstapil do rzadu, siedzi po prawicy Bronka i powtórnie przyjdzie w chwale, a qlupstwu jego nie bedzie konca. Wierze w pancerna brzoze, Zdradka jej ozywiciela, który od tuska i Rostowskiego pochodzi, który z tuskiem i Bronkiem wspólnie odbiera uwielbienie i chwale, który mówi przez olejnik i bzdurczoka. Wierze w jeden wielki, powszechny i europejski kryzys, wyznaje brak emerytury na odpuszczenie grzechów i oczekuje kromki chleba, szklanki wody oraz nowej edycji Tanca z gwiazdami w TVN. JESTEM PRZECIWNY PRZERABIANIU MODLITW ,ALE TA WYDAJE MI SIE W 99% PRAWDZIWA WIEC JA ZAMIESZCZAM ...CHYBA ZE ACTA ZADZIALA I JA WYKASUJE ...
Módlmy się,ŚIERPEM I MŁOTEM W TĄ CZERWONO-KONFIDENCKĄ HOŁOTĘ.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Módlmy się,ŚIERPEM I MŁOTEM W TĄ CZERWONO-KONFIDENCKĄ HOŁOTĘ.
To co pijesz za tydzień na festynie razem z tymi kur wami co podpisywały porozumienie przedwyborcze ?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
,Ach, jak nam przykro! (foto. GP) W „Ojcu chrzestnym" jest scena, jak Don Corleone informuje swoich drogich przyjaciół z konkurencyjnych rodzin, że jeśli jego synowi przytrafi się jakiś nieszczęśliwy wypadek – trafi go piorun z jasnego nieba, zakrztusi się precelkiem, umrze na jakąś przewlekłą chorobę – to niestety, ale w takim przypadku on, Don Corleone, będzie zmuszony obarczyć odpowiedzialnością za to obecnych na spotkaniu drogich przyjaciół. I zareagować odpowiednio wobec nich i ich latorośli. Są, jak wiadomo, dwie szkoły mafijne likwidowania przeciwników. Jedna to zaatakować jego siedzibę przy pomocy samochodu opancerzonego, z tuzinem gości z karabinami maszynowymi, a na zwłokach zostawić karteczkę z wyjaśnieniem, o co chodziło i kogo zlikwidowany nierozsądnie obraził. A drugi sposób to spowodować, by zakrztusił się przypadkowo precelkiem, a na jego pogrzebie płakać szczerze i z bólem ściskać jego rodzinę, zapewniając o swojej nieustającej przyjaźni. W warunkach państwowych jest podobnie. Można wytoczyć pokazowy proces wrogom ludu, przedstawić tuzin świadków ich współpracy z imperialistami, zamiaru zagłodzenia robotników i chłopów oraz otrucia Ukochanego Przywódcy. Ba, ich samych skłonić torturami, by wyznali to samo i jeszcze dorzucili, że nie wierzą w globalne ocieplenie, oraz przyznali się do niesortowania odpadów kuchennych, po czym powiesić ich albo rozstrzelać na głównym placu stolicy na oczach tłumów. Ale można też dyskretnie wysłać Seryjnego Samobójcę, by powiesił gościa albo zatańcował na śmierć na zabawie, albo zastrzelił na jakimś śmietniku czy parkingu, akurat nieszczęśliwie w kąciku, gdzie nie sięga kamera przemysłowa lub sięga, ale akurat chwilowo jest w konserwacji. I to najlepiej w piątek po południu, żeby prokuratura mogła wszcząć jak najenergiczniejsze śledztwo dopiero w poniedziałek, gdy już to, co ma wywietrzeć, wywietrzeje. Nietrudno zauważyć, że w III RP zdecydowanie przeważa dyskretny i elegancki sposób z precelkiem i Seryjnym Samobójcą. Dotyczy to też instytucji państwowych, na przykład IPN-u. Od początku istnienia niezlustrowane postkomunistyczne złogi ze Zbioru Zastrzeżonego IPN – czyli spisu agentów, którzy zdążyli się przytomnie przewerbować do nowych służb, dzięki czemu nie podlegali lustracji, a ich nazwiska i śmierdząca przeszłość są okryte tajemnicą państwową – usiłowały IPN zniszczyć, rozwiązać, sparaliżować, zohydzić, akta spalić lub zalać betonem (z czubem), a historyków i prokuratorów skierować do pracy społecznie użytecznej przy szyciu rękawic w zakładzie karnym bądź przy naprawie wałów przeciwpowodziowych. Ale po co taka ostentacja? Przecież można sprawę załatwić elegancko i bez wzbudzania oskarżeń, że się ktoś boi lustracji. A niech Pan Bóg broni! Po prostu wystarczy sprzedać budynek IPN-u i już. A potem z rozbawieniem patrzeć, jak nowy właściciel uprzejmie prosi, by instytut opuścił lokal. Dura lex, sed lex, wiadomo. Wystarczy najpierw sprywatyzować firmę – właściciela budynku – nie wydzieliwszy siedziby IPN-u z prywatyzowanego majątku, potem nie odpowiadać na pisma proszące o pieniądze na wykup albo odpowiedzieć, że niewykluczone, iż kiedyś, w przyszłości jakieś pieniążki się być może znajdą (świetna robota, panie Rostowski!), potem nie przydzielić żadnego innego budynku (super, pani Gronkiewicz!), a potem to już tylko należy ubolewać. Och, jejku, jejku, co to się stało, no, rzeczywiście, taka niespodziewana nieprzyjemność, no jak to się mogło zdarzyć, ale mamy nadzieję, że nasz kochany IPN znajdzie jakoś sposób, by wypełniać jakże ważną misję wyznaczoną przez Sejm, głosami także PO, z pierwszym prezesem z PO. Więc jakże śmiesznie i nikczemnie brzmią załgane i nikczemne oskarżenia, że PO ma coś przeciwko IPN-owi. A niech Pan Bóg broni! Ale to już mówiliśmy…"
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
,Układ Tuska obezwładnia państwo (foto. GPC) Amber Gold jest soczewką skupiającą promienie światła dla tych, którzy chcieliby na serio opisywać rzeczywistość obecnych rządów i istotę systemu stworzonego przez liberałów. Układu PO, który obezwładnił działanie instytucji państwa w sprawie Amber Gold. Jeśli ktoś chciał tą aferą uderzyć w Donalda Tuska, narzędzie wybrał precyzyjnie Nie bardzo wiadomo, dlaczego afera ta wybuchła akurat teraz, w środku lata. Od lat przecież Komisja Nadzoru Finansowego sygnalizowała nielegalny charakter poczynań Amber Gold. Od 2010 r., dzięki decyzji Ministerstwa Gospodarki, które przyjrzało się jej działalności, firma miała zakaz prowadzenia składu złota. Niemal każdy bardziej zorientowany pracownik sektora bankowego wyższego szczebla wiedział od dawna, że Amber Gold to co najmniej piramida finansowa. Wszyscy wiedzieli Nieskuteczność KNF w tej sprawie była szeroko komentowana. Huczało od plotek. Kilka miesięcy temu usłyszałam od wysokiego urzędnika jednego z banków: – Wszyscy wiedzą, że to humbug, ale ma ochronę. Mówiono, że chodzi o Kancelarię Premiera. Mój rozmówca twierdził wtedy, na kilkanaście tygodni przez wybuchem afery, że parasol otworzył nad Amber Gold szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. Pogłoska ta była szeroko kolportowana także w internecie. Już po wybuchu afery – na podstawie fizycznego podobieństwa ministra i prezesa Amber Gold – publicznie padło pytanie o pokrewieństwo. Minister Tomasz Arabski publicznie zaprzeczał. Z tego, co ustalili dziennikarze „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”, trop tylko w części okazał się fałszywy. Dotychczasowe ustalenia związków politycznych Amber Gold prowadzą m.in. nie tyle do Arabskiego, ile do innego pochodzącego z Gdańska pracownika Kancelarii Premiera, Jana Krzysztofa Bieleckiego, szefa zespołu doradców premiera Donalda Tuska. Wprawdzie obsadzenie byłego premiera w roli ojca chrzestnego roztaczającego opiekę nad piramidą finansową byłoby nadmiernym i dość nieprawdopodobnym uproszczeniem, to jednak jakąś część odpowiedzialności za – jak lubią mówić politycy i komentatorzy PO – „nieskuteczność państwa” z pewnością ponosi. Być może Jan Krzysztof Bielecki nie ma z ludźmi stojącymi za Amber Gold wiele wspólnego oprócz znajomych – ale układ rządzący panujący od ponad dziesięciu lat na Pomorzu, a rozbudowany na cały kraj po 2007 r., którego były wicepremier jest współautorem – jak najbardziej. Układ liberałów Firma Amber Gold działała w przyjaźni z władzami Gdańska. Prezydent Adamowicz załatwił od niej pieniądze na film zaprzyjaźnionego z partią reżysera. Artysta realizuje bowiem fabułę o Lechu Wałęsie zgodnie – jak wiadomo z medialnych doniesień o scenariuszu, którego autorem jest inny zaprzyjaźniony z partią artysta – z założeniami propagandowymi partii. Na film realizujący propagandowe cele PO bez żenady przeznaczono pieniądze podatników. Pochodzące z samorządowej kasy miasta 500 tys. zł, a także ze spółki skarbu państwa Energa zarządzanej przez zaprzyjaźnionego z szefem doradców premiera prezesem. Prywatne pieniądze pochodziły od firmy Amber Gold, która zatrudniła też syna premiera. Tusk junior znalazł pracę u Marcina P. dzięki pośrednictwu prezesa gdańskiego lotniska. Prezes Tomasz Kłoskowski, zawdzięczający stanowisko partii, w tym gorącemu zaangażowaniu prezydenta Adamowicza, najpierw zatrudnił w porcie, a potem jeszcze – jak opowiada – zarekomendował młodego Tuska do pracy w liniach lotniczych OLT. Nie widzi w łączeniu tych prac nic zdrożnego, zwalniać Tuska juniora ani myśli. Sitwa obezwładnia państwo I mówiąc między nami, w tym układzie musiałby upaść na głowę, gdyby nie wziął odpowiedzialności na siebie i nie próbował wybronić syna szefa szefów. Zwalnianie go za wydawanie tajemnic handlowych portu przewoźnikowi byłoby równe zawodowemu samobójstwu. W Gdańsku od ponad dziesięciu lat rządzi Platforma Obywatelska – każdy urząd, prokuratura, sądy czy kierownictwo policji są kontrolowane przez stworzony przez nią układ. A taki prezes portu, który zechciałby kierować się nie interesem partii, lecz państwa, gdzie znalazłby pracę? System PO cechuje nie tylko obsadzanie wszystkich możliwych stanowisk ludźmi partii i ich rodzinami, ale też bezkarność zaprzyjaźnionych z partią osób. Afera Amber Gold doskonale to pokazuje. To nie „państwo zawiodło”. To zagarnięte przez PO instytucje państwa nie podjęły działań wobec „swojego”. Używając pojęcia prof. Zdzisława Krasnodębskiego, monositwa Platformy, która oplotła wszystkie instytucje, obezwładniła działanie państwa zarówno w tym przypadku, jak i w innych, z aferą hazardową na czele. Sprawiedliwość na dziko Być może moment wybuchu skandalu nadszedł przypadkowo – w sektorze bankowym na temat Amber Gold huczało od plotek już zbyt głośno, irytacja wśród ludzi instytucji finansowych narosła na tyle, że postanowiono niejako wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę – pomimo bierności prokuratury i służb specjalnych. Tak jakby ktoś chciał ominąć wpływy układu gdańskiego. W lipcu na skutek listu skierowanego do banków przez Komisję Nadzoru Finansowego ostrzegającego przed współpracą m.in z Amber Gold, firma faktycznie utraciła możliwość działania. Te placówki, w których Amber Gold miało konta, wypowiedziały jej umowy. Żaden bank, do którego w związku z tym firmy Marcina P. chciały przenieść rachunki, nie zgodził się na to. Los podejrzanego biznesu został przypieczętowany, gospodarczy i społeczny skandal z upadkiem parabanku stał się kwestią godzin. Zupełnie niespodziewanie dla opinii publicznej przyszło jednak także polityczne przyspieszenie. W słynnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, jakim w oczywisty sposób próbowano rozbroić polityczną bombę rychle mającego wybuchnąć skandalu, syn premiera – jak dobrze pamiętamy – ogłosił, że jest deb***em... Kto za tym stoi? Ponieważ zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy przez Amber Gold wyszło od Banku Gospodarski Żywnościowej kontrolowanego przez ludzi PSL, może to wskazywać, że to właśnie partnerowi koalicyjnemu zależało na dokuczeniu Platformie, w tym premierowi Tuskowi. Miałby to być – jak się spekuluje – rewanż za to, w jaki sposób Platforma rozegrała tzw. taśmy PSL, sugerując, że nepotyzm i kolesiostwo to immanentne cechy ludowców, z którymi PSL musi sobie poradzić. Taśmy niewątpliwie poważnie osłabiły pozycję ludowców, a i to, jak premier Pawlak rozgrywa kwestie Amber Gold, grożąc przyłączeniem się do opozycji żądającej komisji śledczej, zdradza, że wykorzystuje moment do satysfakcjonującego rewanżu. Jednak uderzenie w premiera
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Proste jak dymisja Z oczywistych względów szef rządu od dawna u większości Polaków nie budzi współczucia – a wygibasy „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka”, by je w kontekście kłopotów syna wywołać, raczej śmieszą, niż nawet drażnią ostentacją. Donald Tusk powinien odejść, choćby z tego powodu, że jako premier nadzoruje służby specjalne, które prowadzą dochodzenie w sprawie firmy zatrudniającej jego syna i, zdaje się, nadal jest z nią związany umową – nie słychać, by została ona rozwiązana. Marcin P. chętnie mówił o synu premiera, a to, co opowiadał, nie przysparzało popularności ani premierowi, ani Tuskowi juniorowi. W ubiegły czwartek Marcin P. umówiony był z trzema redakcjami – należało się spodziewać, że nie będzie powściągliwy w słowach. Tego dnia o siódmej rano do jego firm weszło jednak ABW. Nazajutrz dostał zarzuty prokuratorskie. O spotkaniach z dziennikarzami nie było już mowy. Na ile ściągnięty z urlopu szef ABW Krzysztof Bondaryk działa dziś w imieniu polskiego państwa, a na ile w imieniu rodziny Tusków? Zostawiam Państwa z tym pytaniem. Dopóki Donald Tusk będzie premierem, mamy prawo w tej sprawie mieć daleko posunięte wątpliwości. <
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nie można obwiniać partii miłości za klęski jej rządzenia, które trwa zaledwie pięć lat.... 1. Na początku była miłość. Uśmiech Tuska, pogodne oblicze Komorowskiego, elegancja Radka Sikorskiego, młodzieńcza werwa Profesora Bartoszewskiego, wdzięk Pitery, urok Hanny Gronkiewicz-Waltz. I wszystko to otoczone salonem artystów, autorytetów, celebrytów – tu Wajda, tam Hołdys, tam Ramona u Kory na ramionach... Jakże to cudownie rozjaśniało mrok, w którym pogrążyły Polskę rządy nienawiści. Partia miłości była jak to słońce, które wreszcie przebiło się przez chmury pyłów po kosmicznej katastrofie sprzed 65 milionów lat, co ją przed chwilą w telewizji pokazywali. 2. A jednak nie samą miłością żyje człowiek. Potrzebna jest jeszcze jakaś praca i to niekoniecznie w Irlandii, może być bliżej, potrzebna jest na starość jakaś emerytura, jakiś dach nad głową i żeby do garnka coś można było włożyć. Z tym są jednak problemy. Praca przeniosła się z Irlandii do Anglii, trochę jeszcze do Holandii i tam się zatrzymała, do Polski nie chce przyjść. Emerytury uciekły, trzeba pracować do śmierci, a nawet do pogrzebu, najlepiej samemu się pochować, bo zasiłki pogrzebowe zmniejszyli i bezrobotna rodzina nie ma za co. Dachu państwo też nie zbudowało, co najwyżej parasol rozpięło, który jednak chroni nie głowy obywateli, lecz dupy aferzystów i złodziei. Potęga miłości nie okazała się tak wielka, jak się na początku wydawało. 3. Z wielkiej miłości pozostała niewinność. Nie można obarczać partii miłości odpowiedzialnością za klęski poniesione w czasach jej rządzenia. To rządzenie nie trwa przecież trzydzieści cztery lata, ale zaledwie pięć lat. Owszem, nasz prezydent, nasz premier, nasza większość w Sejmie i w Senacie, nasz rząd, nasz samorząd – ale odpowiedzialność nie jest nasza! Absolutnie nie! Odpowiedzialność za wszystkie klęski ponosi partia nienawiści, która sprawowała w Polsce władzę od 2005 do 2007 roku. Owszem, partia nienawiści oddała władzę, ale odpowiedzialności przecież nie oddała! Widział ktoś w tej sprawie jakiś zdawczo-odbiorczy protokół? Pracy nie ma... no nie ma, ale czyja to wina? Partii miłości? W żadnym wypadku! To partia nienawiści w ciągu długich dwóch lat swojego rządzenia stworzyła zaledwie milion dwieście tysięcy nowych miejsc pracy. Kto jej bronił stworzyć tych miejsc pracy trzy miliony. Albo i siedem. No kto jej bronił? Dachu nie ma... dlaczego partia nienawiści w ciągu 2 lat nie wybudowała 3 milionów mieszkań, tak jak obiecała. Niech się teraz nie wykręca, że to był plan na osiem lat. Jakby się chciało, to można było te mieszkania wybudować w dwa lata. Dwa lata to jest proszę państwa szmat czasu, naprawdę szmat! Autostrad nie ma... no nie ma. Jaki stąd wniosek? A taki, że partia nienawiści miała dwa lata! Całe dwa lata – 24 miesiące, sto cztery tygodnie, siedemset trzydzieści dni, żeby te autostrady wybudować. A skoro nie wybudowała, to niech teraz siedzi cicho! Afer Gold... ludzie sami sobie winni? Na co liczyli, że państwo ich ochroni? To jakaś kolejna iluzja, stworzona podczas rządów partii nienawiści, że państwo jest od zabezpieczania ludzi przed bandytami, złodziejami i oszustami! Może w państwie nienawiści tak było, ale w państwie miłości broń się obywatelu sam. Zapłaciłeś podatki, jesteś wolny, czego więcej chcesz? Niech żyje wolność, wolność i swoboda... Wczoraj niewinnego gościa wypuścili, co 12 lat w areszcie siedział, a nie on, tylko kto inny zabił instruktora jazdy konnej. No i to już jest bezczelność, żeby obecne rządy obciążać winą za powyższe bezprawie. Gościa zamknięto w maju 2000 roku, gdy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński... nie, wtedy jeszcze była Hanna Suchocka, ale potem ministrem był Lech Kaczyński, który mówił, żeby morderców zamykać. Rozkaz to rozkaz – jak to mówił Roch Kowalski - prokuratura i sąd do wczoraj po prostu nie wiedziały, że można już wypuścić. Zresztą Lech Kaczyński mówił, że morderców i bandytów trzeba zamykać w więzieniach, ale nie dodał, że tylko winnych. Tak więc partii miłości proszę za to nie obciążać! 4. I tak partia miłości zamieniła się w partie niewinności. A jej godłem, zamiast uśmiechniętego słoneczka, stanie się teraz lilia polna. Zainteresował Cię artykuł? Janusz Wojciechowski
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Proste jak dymisja Z oczywistych względów szef rządu od dawna u większości Polaków nie budzi współczucia – a wygibasy „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka”, by je w kontekście kłopotów syna wywołać, raczej śmieszą, niż nawet drażnią ostentacją. Donald Tusk powinien odejść, choćby z tego powodu, że jako premier nadzoruje służby specjalne, które prowadzą dochodzenie w sprawie firmy zatrudniającej jego syna i, zdaje się, nadal jest z nią związany umową – nie słychać, by została ona rozwiązana. Marcin P. chętnie mówił o synu premiera, a to, co opowiadał, nie przysparzało popularności ani premierowi, ani Tuskowi juniorowi. W ubiegły czwartek Marcin P. umówiony był z trzema redakcjami – należało się spodziewać, że nie będzie powściągliwy w słowach. Tego dnia o siódmej rano do jego firm weszło jednak ABW. Nazajutrz dostał zarzuty prokuratorskie. O spotkaniach z dziennikarzami nie było już mowy. Na ile ściągnięty z urlopu szef ABW Krzysztof Bondaryk działa dziś w imieniu polskiego państwa, a na ile w imieniu rodziny Tusków? Zostawiam Państwa z tym pytaniem. Dopóki Donald Tusk będzie premierem, mamy prawo w tej sprawie mieć daleko posunięte wątpliwości. <
Tak samo było z Marcinem Dubienieckim nad którym to parasol ochronny roztoczył śp.Lech Kaczyński .Pieniądze i władza zawsze idą w parze .Nieważne czy władza Tuska czy Kaczyńskiego .A ty głupi narodzie masz wierzyć że jak ktoś pochowany na Wawelu to i od razu święty ...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Tak samo było z Marcinem Dubienieckim nad którym to parasol ochronny roztoczył śp.Lech Kaczyński .Pieniądze i władza zawsze idą w parze .Nieważne czy władza Tuska czy Kaczyńskiego .A ty głupi narodzie masz wierzyć że jak ktoś pochowany na Wawelu to i od razu święty ... [/quote] [quote name='Gość' timestamp='1346007916' post='667783'] Tak samo było z Marcinem Dubienieckim nad którym to parasol ochronny roztoczył śp.Lech Kaczyński .Pieniądze i władza zawsze idą w parze .Nieważne czy władza Tuska czy Kaczyńskiego .A ty głupi narodzie masz wierzyć że jak ktoś pochowany na Wawelu to i od razu święty ...
No, popatrz, popatrz ! A słyżby inwigilowały śp. Lecha i tego nie wychwyciły. Dubieniecki zdaje się to komuch. Prawda SBeku, robiący płatną dezinformację na tym forum? Napisz, że wszystkie plagi Tuska do 67 lat są przez śp.Lecha. Śp. Lech niestety stanął wam w gardle i udławicie się jego symbolem. Wysadźcie teraz Wawel bo tylko to umiecie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Tak samo było z Marcinem Dubienieckim nad którym to parasol ochronny roztoczył śp.Lech Kaczyński .Pieniądze i władza zawsze idą w parze .Nieważne czy władza Tuska czy Kaczyńskiego .A ty głupi narodzie masz wierzyć że jak ktoś pochowany na Wawelu to i od razu święty ... [/quote] [quote name='Gość' timestamp='1346007916' post='667783'] Tak samo było z Marcinem Dubienieckim nad którym to parasol ochronny roztoczył śp.Lech Kaczyński .Pieniądze i władza zawsze idą w parze .Nieważne czy władza Tuska czy Kaczyńskiego .A ty głupi narodzie masz wierzyć że jak ktoś pochowany na Wawelu to i od razu święty ...
Ha,ha,..... autor wpisu lubi mieć penetrowany odbyt przez rząd i Amber Gold całkowicie za darmo. Toż to darmowe ku.......... . I jeszcze zwala na Lecha.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Tak samo było z Marcinem Dubienieckim nad którym to parasol ochronny roztoczył śp.Lech Kaczyński .Pieniądze i władza zawsze idą w parze .Nieważne czy władza Tuska czy Kaczyńskiego .A ty głupi narodzie masz wierzyć że jak ktoś pochowany na Wawelu to i od razu święty ...
Obecnie po stokroć gorzej jest teraz z MŁODYM RYŻYM i z całą tą ZŁOTĄ aferą,to jest dopiero BUCUWA.Ciekawe jak z tego RYŻY tym razem wybrnie i co powie polakom ???
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
KONSUL napisał:
Obecnie po stokroć gorzej jest teraz z MŁODYM RYŻYM i z całą tą ZŁOTĄ aferą,to jest dopiero BUCUWA.Ciekawe jak z tego RYŻY tym razem wybrnie i co powie polakom ???
Będzie was dalej zachęcał wraz z żydem VINNSENTEM do oszczędzania.BU HA.HA.HA.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
No, popatrz, popatrz ! A słyżby inwigilowały śp. Lecha i tego nie wychwyciły. Dubieniecki zdaje się to komuch. Prawda SBeku, robiący płatną dezinformację na tym forum? Napisz, że wszystkie plagi Tuska do 67 lat są przez śp.Lecha. Śp. Lech niestety stanął wam w gardle i udławicie się jego symbolem. Wysadźcie teraz Wawel bo tylko to umiecie.
Tak jak wy się dławicie krzyżem w każdą miesiączkę pod pałacem prezydenckim?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
KONSUL napisał:
Obecnie po stokroć gorzej jest teraz z MŁODYM RYŻYM i z całą tą ZŁOTĄ aferą,to jest dopiero BUCUWA.Ciekawe jak z tego RYŻY tym razem wybrnie i co powie polakom ???
Polakom CYCKU, nie polakom. Do szkół polaczku młotku, rozkminiać artb
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Tak jak wy się dławicie krzyżem w każdą miesiączkę pod pałacem prezydenckim?
Kto tam się znowu pyta ???? Miękka CZERWONA pyta ????
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Polakom CYCKU, nie polakom. Do szkół polaczku młotku, rozkminiać artb
JUDE ?????? co ty BUCU masz do polaczków.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
[quote name='Gość' timestamp='1346006065' post='667768'] ,Układ Tuska obezwładnia państwo (foto. GPC) Amber Gold jest soczewką skupiającą promienie światła dla tych, którzy chcieliby na serio opisywać rzeczywistość obecnych rządów i istotę systemu stworzonego przez liberałów. Układu PO, który obezwładnił działanie instytucji państwa w sprawie Amber Gold. Jeśli ktoś chciał tą aferą uderzyć w Donalda Tuska, narzędzie wybrał precyzyjnie Nie bardzo wiadomo, dlaczego afera ta wybuchła akurat teraz, w środku lata. Od lat przecież Komisja Nadzoru Finansowego sygnalizowała nielegalny charakter poczynań Amber Gold. Od 2010 r., dzięki decyzji Ministerstwa Gospodarki, które przyjrzało się jej działalności, firma miała zakaz prowadzenia składu złota. Niemal każdy bardziej zorientowany pracownik sektora bankowego wyższego szczebla wiedział od dawna, że Amber Gold to co najmniej piramida finansowa. Wszyscy wiedzieli Nieskuteczność KNF w tej sprawie była szeroko komentowana. Huczało od plotek. Kilka miesięcy temu usłyszałam od wysokiego urzędnika jednego z banków: – Wszyscy wiedzą, że to humbug, ale ma ochronę. Mówiono, że chodzi o Kancelarię Premiera. Mój rozmówca twierdził wtedy, na kilkanaście tygodni przez wybuchem afery, że parasol otworzył nad Amber Gold szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. Pogłoska ta była szeroko kolportowana także w internecie. Już po wybuchu afery – na podstawie fizycznego podobieństwa ministra i prezesa Amber Gold – publicznie padło pytanie o pokrewieństwo. Minister Tomasz Arabski publicznie zaprzeczał. Z tego, co ustalili dziennikarze „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”, trop tylko w części okazał się fałszywy. Dotychczasowe ustalenia związków politycznych Amber Gold prowadzą m.in. nie tyle do Arabskiego, ile do innego pochodzącego z Gdańska pracownika Kancelarii Premiera, Jana Krzysztofa Bieleckiego, szefa zespołu doradców premiera Donalda Tuska. Wprawdzie obsadzenie byłego premiera w roli ojca chrzestnego roztaczającego opiekę nad piramidą finansową byłoby nadmiernym i dość nieprawdopodobnym uproszczeniem, to jednak jakąś część odpowiedzialności za – jak lubią mówić politycy i komentatorzy PO – „nieskuteczność państwa” z pewnością ponosi. Być może Jan Krzysztof Bielecki nie ma z ludźmi stojącymi za Amber Gold wiele wspólnego oprócz znajomych – ale układ rządzący panujący od ponad dziesięciu lat na Pomorzu, a rozbudowany na cały kraj po 2007 r., którego były wicepremier jest współautorem – jak najbardziej. Układ liberałów Firma Amber Gold działała w przyjaźni z władzami Gdańska. Prezydent Adamowicz załatwił od niej pieniądze na film zaprzyjaźnionego z partią reżysera. Artysta realizuje bowiem fabułę o Lechu Wałęsie zgodnie – jak wiadomo z medialnych doniesień o scenariuszu, którego autorem jest inny zaprzyjaźniony z partią artysta – z założeniami propagandowymi partii. Na film realizujący propagandowe cele PO bez żenady przeznaczono pieniądze podatników. Pochodzące z samorządowej kasy miasta 500 tys. zł, a także ze spółki skarbu państwa Energa zarządzanej przez zaprzyjaźnionego z szefem doradców premiera prezesem. Prywatne pieniądze pochodziły od firmy Amber Gold, która zatrudniła też syna premiera. Tusk junior znalazł pracę u Marcina P. dzięki pośrednictwu prezesa gdańskiego lotniska. Prezes Tomasz Kłoskowski, zawdzięczający stanowisko partii, w tym gorącemu zaangażowaniu prezydenta Adamowicza, najpierw zatrudnił w porcie, a potem jeszcze – jak opowiada – zarekomendował młodego Tuska do pracy w liniach lotniczych OLT. Nie widzi w łączeniu tych prac nic zdrożnego, zwalniać Tuska juniora ani myśli. Sitwa obezwładnia państwo I mówiąc między nami, w tym układzie musiałby upaść na głowę, gdyby nie wziął odpowiedzialności na siebie i nie próbował wybronić syna szefa szefów. Zwalnianie go za wydawanie tajemnic handlowych portu przewoźnikowi byłoby równe zawodowemu samobójstwu. W Gdańsku od ponad dziesięciu lat rządzi Platforma Obywatelska – każdy urząd, prokuratura, sądy czy kierownictwo policji są kontrolowane przez stworzony przez nią układ. A taki prezes portu, który zechciałby kierować się nie interesem partii, lecz państwa, gdzie znalazłby pracę? System PO cechuje nie tylko obsadzanie wszystkich możliwych stanowisk ludźmi partii i ich rodzinami, ale też bezkarność zaprzyjaźnionych z partią osób. Afera Amber Gold doskonale to pokazuje. To nie „państwo zawiodło”. To zagarnięte przez PO instytucje państwa nie podjęły działań wobec „swojego”. Używając pojęcia prof. Zdzisława Krasnodębskiego, monositwa Platformy, która oplotła wszystkie instytucje, obezwładniła działanie państwa zarówno w tym przypadku, jak i w innych, z aferą hazardową na czele. Sprawiedliwość na dziko Być może moment wybuchu skandalu nadszedł przypadkowo – w sektorze bankowym na temat Amber Gold huczało od plotek już zbyt głośno, irytacja wśród ludzi instytucji finansowych narosła na tyle, że postanowiono niejako wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę – pomimo bierności prokuratury i służb specjalnych. Tak jakby ktoś chciał ominąć wpływy układu gdańskiego. W lipcu na skutek listu skierowanego do banków przez Komisję Nadzoru Finansowego ostrzegającego przed współpracą m.in z Amber Gold, firma faktycznie utraciła możliwość działania. Te placówki, w których Amber Gold miało konta, wypowiedziały jej umowy. Żaden bank, do którego w związku z tym firmy Marcina P. chciały przenieść rachunki, nie zgodził się na to. Los podejrzanego biznesu został przypieczętowany, gospodarczy i społeczny skandal z upadkiem parabanku stał się kwestią godzin. Zupełnie niespodziewanie dla opinii publicznej przyszło jednak także polityczne przyspieszenie. W słynnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, jakim w oczywisty sposób próbowano rozbroić polityczną bombę rychle mającego wybuchnąć skandalu, syn premiera – jak dobrze pamiętamy – ogłosił, że jest deb***em... Kto za tym stoi? Ponieważ zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy przez Amber Gold wyszło od Banku Gospodarski Żywnościowej kontrolowanego przez ludzi PSL, może to wskazywać, że to właśnie partnerowi koalicyjnemu zależało na dokuczeniu Platformie, w tym premierowi Tuskowi. Miałby to być – jak się spekuluje – rewanż za to, w jaki sposób Platforma rozegrała tzw. taśmy PSL, sugerując, że nepotyzm i kolesiostwo to immanentne cechy ludowców, z którymi PSL musi sobie poradzić. Taśmy niewątpliwie poważnie osłabiły pozycję ludowców, a i to, jak premier Pawlak rozgrywa kwestie Amber Gold, grożąc przyłączeniem się do opozycji żądającej komisji śledczej, zdradza, że wykorzystuje moment do
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
TOo już teraz tak będzie do czsu kiedy znowu komuchy nie będą zmuszeni do wyprowadzenia swoich pocztów sztandarowych.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 8 z 10

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...